Moje życie to jedno wielkie pasmo dziwnych zdarzeń. Cięgle
jeszcze, mimo swoich dwudziestu lat, nie nauczyłam się doceniać tego, co mam. A
mam naprawdę wiele.
Jestem zajęta już parę ładnych lat. Z Michałem zaczęłam być
dosyć wcześnie. Oboje wiedzieliśmy od razu, że to właśnie to. Mój chłopak to
chodzący ideał. Mieszkaliśmy razem już od roku, odkąd zaczęłam studiować.
Bełchatów nie był może miastem typowo uniwersyteckim, ale ja chciałam być z nim.
Tylko tyle. Układało nam się coraz lepiej, kiedyś dużo się kłóciliśmy, ale dziś
nic już z tego nie zostało. Byliśmy zgodni, chodziliśmy do kina, do łóżka, do
restauracji. Całował mnie we włosy, kiedy budził mnie rano na wykłady, a ja
tuliłam się do niego, kiedy gotował obiad.
Na początku sezonu Michał wyjechał do Częstochowy. Nowy
kontrakt, AZS proponował całkiem dobre warunki. Nie mogłam jechać z nim. Umowa
była taka, że to jeden rok. Albo on wróci, albo ja pojadę do niego. Jeden
krótki sezon. Zgodziłam się, bo byliśmy tak silni, że nic nie mogło nas
rozłączyć.
Przed imprezą inaugurującą sezon, w trakcie którego miałam
sobie dorobić w Skrze jako statystyk, bardzo długo stałam przed lustrem. Nie
było go tu już. Było mi trochę smutno, ale wiedziałam, że po prostu tak już
jest. Kiedy usłyszałam dźwięk sms’a, wiedziałam, że to on.
‘Przepraszam, że mnie z Tobą nie ma. Kocham Cię najmocniej na świecie Jula.
Uważaj na siebie i pamiętaj, że jesteś najpiękniejsza’.
Uśmiechnęłam się do siebie, odpisując, że nie ma za co mnie przepraszać. Taka
była prawda. Nic tu nie zależało od niego. Poprawiłam czarną sukienkę i
pomalowałam usta na czerwono, sięgając po torebkę. Karol wszedł do mieszkania
razem z Olą.
- Koleżaaaanko! – powiedziała Ola, rozkładając z uznaniem ręce, a Karollo
poruszył brwiami.
- Ola, może ja Cię odwiozę do domu – powiedział, a dziewczyna spojrzała na
niego złowrogo.
- Zamów taksówkę – rzuciłam, śmiejąc się i włożyłam do torebki portfel.
- I teraz tak sama mieszkasz?
- No tak.
- Tęsknisz?
- Karol – upomniała go dziewczyna, kręcąc głową.
- No, trochę – szepnęłam tylko szybko mrugając, żeby się nie rozpłakać.
To był dosyć drażliwy temat. Mimo tego, że to wszystko
rozumiałam, nie mogłam się przyzwyczaić do pustego mieszkania. Do tego, że w
łóżku spałam zupełnie sama. I kawę też piłam w samotności. Dzwonił, pisał, był,
ale to nie było to samo. Chciałam go znowu poczuć. Chciałam, żeby mnie całował.
- Kto będzie? – spytałam, patrząc na Karola.
Uśmiechnął się lekko i pogłaskał mnie po włosach, widząc, że się nie
rozsypałam.
- No normalnie, jak zawsze. Włodi, Facundo, Uriarte, Wronka. Zatorski na pewno
też. Nie wiem kto z nowych.
Matt Anderson. Podpisał ten kontrakt w ostatniej chwili. Nie
mieliśmy jeszcze okazji się poznać, a Karol nie był pewien, czy Amerykanin jest
już w Polsce. Ostatnie spojrzenie w lustro i myśl o tym, jak Michał wyglądałby
przy mnie.
- Chodź już – powiedział Kłos, rozpoczynając tym stwierdzeniem
najbardziej niemoralny wieczór w moim życiu.
Wieczór, który miał się nieco wydłużyć...
Wieczór, który miał się nieco wydłużyć...
___________________________
Witam ponownie.
A.